Ludzie nie dlatego
przestają się bawić,
że się starzeją,
lecz starzeją się,
bo się przestają bawić.
Mark Twain
Strona główna

My trip-to-Yugoslavia memories

Helena Rychlik

In the late 1970s, when travelling to so called "capitalist counties" was easier, it was necessary to have a special document stating the allotment of foreign currency besides the passport. Unfortunately, if someone for example wanted to go to Yugoslavia on holiday, they had to apply for the allotment of foreign currency as early as in January, because the exchange was blocked and the documents were rarely granted… unless, of course, the applicant was a fat cat, or had connections to the clerks responsible for the exchange permits. One could also get their departure permit by producing a notarially authorized invitation from their abroad relatives who were ready to cover all the costs of the departure, because Polish currency was unconvertible in the western countries. Those who didn't have any connections abroad but wanted to leave the country used a cunning but common method. In fact, I did it too. When going to Yugoslavia, I packet my camping gear(tent, sleeping bags, mattresses, a gas bottle, and even a radio cassette) and when my leave came to an end I traded it all for dinars, which I paid on my account as a donation from my alleged family. Thanks to that I didn't have to bother about the foreign currency allotment and take my time to get the passport and visa. The fact is that after each departure one had to return their passport to the Passport Office, and start the whole procedure from the very beginning in case of planning the next trip. And if someone made their visit even a few days longer than a passport stated, they were summoned to the Office and often denied the possibility to get passport the following year.

Moje wspomnienie z wyjazdu do Jugosławii w PRL-u

W latach l977 kiedy już trochę łatwiej było można starać się o wyjazd do tzw. Krajów Kapitalistycznych, należało oprócz paszportu mieć wkładkę dewizową na tzw. przydział dewiz na podróż . Niestety aby wyjechać na przykład na wakacje do Jugosławii trzeba było złożyć podanie już w styczniu o przydział na wymianę dewiz, ponieważ te środki były reglamentowane i rzadko je przyznawano, chyba że było się tzw. "Szychą" lub miał duże znajomości i dobre układy w kołach urzędniczych "którzy te środki przyznawali". Można było również otrzymać zezwolenie na wyjazd jeżeli miało się notarialne zaproszenie od krewnych, którzy wpłacą na konto dolary, a pokrycie kosztów wyjazdu i utrzymanie. Ponieważ polski złoty nie był walutą wymienianą na Zachodzie, Ci którzy nie mieli krewnych, a chcieli wyjechać za granicę do kraju kapitalistycznego, wpadli na taki sposób, który był już wówczas powszechny. Ja zresztą również z niego skorzystałam. Wyjeżdżając do Jugosławii zabrałam sprzęt turystyczny (namiot , śpiwory, materace, butlę gazową. a nawet radio) i po zakończeniu urlopu, jeszcze na kampingu, sprzedałam to wszystko za dinary, które następnie wpłaciłam na swoje konto - jako dar od rzekomych krewnych. I tak na przyszły rok mogłam już nie liczyć na przydział dewiz których często odmawiano, a zająć się tylko załatwianiem paszportu i wizy. Trzeba bowiem wiedzieć, że za każdym przyjazdem należało paszport zwrócić do urzędu i na następny wyjazd wszystko zaczynać odnowa! A gdyby np., ktoś przedłużył pobyt za granicą nawet o parę dni dłużej niż było w paszporcie zapisane, był wzywany do urzędu i często za karę w następnym roku nie otrzymał paszportu na wyjazd.

Powrót do strony głównej projektu
Powrót do Tekstów i prezentacji

Engine by Piotr Skowronek